20.12.2004 :: 20:04
Hej! Ostatnio bardzo pogrążyłam się w melancholii. Oto jeden z jej wytworów: Siedzę w pustym pokoju, Wokół meble, jak sępy Stoją i patrzą na mnie Niczym na martwe zwierze. Za oknem burza. Co jakiś czas słychać grzmot, Pioruny rozrywają niebo. Drzewa tracą liście, umierają Aby na wiosnę narodzić się do nowego życia. Na ulicy nie ma nikogo. Burza ucichła. Znów widać niebo Usiane gwiazdami Niczym pole zbożem. Widać księżyc. Jego srebrzysta tarcza oświetla moją twarz. Widzę zniszczone drzewa. Czuję ich cierpienie. Ja sama cierpię. Samotność ogarnia moją duszę. Rozpacz targa moim umysłem. Chcę zasnąć, Zasnąć na wieki Twardym snem śmierci. Jest to wprawdzie wiersz biały (zawsze pisałam rymowane) ale jakoś odzwierciedla to, co czułam przez ostatnie dni.